fot. źródło: www.firma.egospodarka.pl
Każdemu z nas zdarza się załamać ręce, kiedy po weekendzie mijamy przepełnione, osiedlowe kosze na śmieci. Co się stanie, jeśli te małe śmietniczki znikną z naszych podwórek? 1 lipca zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim duże zmiany w systemie gospodarowania odpadami.
Odgórne założenie jest takie, że niemal każdy z nas będzie segregował śmieci. Taki obowiązek dotyczy również zarządców terenów, którzy są odpowiedzialni między innymi za przydrożne śmietniki. Zwykle te małe pojemniki służą nam do wyrzucania odpadów bieżących, tj. papierków po żywności, butelek, a nawet psich kup. Problem w tym, że ustawa śmieciowa wymusza selekcję również takich odpadów, a to wiąże się z dodatkowym kosztem.
Według nowego rozporządzenia, dotyczącego segregacji śmieci, mieliśmy do wyboru dwie stawki. Niższa stawka to mniejszy koszt, ale należy liczyć się z tym, że deklarujemy oddzielanie odpadów. Wyższa stawka to większy koszt, ale również wygoda związana z wrzucaniem wszystkich śmieci do jednego kosza.
Jeżeli lokatorzy danego osiedla nie będą przestrzegać zasad segregacji, na wszystkich sąsiadów zostanie nałożona czterdziestoprocentowa podwyżka opłaty za wywóz śmieci. Bez względu na to, czy zawiniliśmy my, czy sąsiedzi zza ściany.
- Należy przede wszystkim zastanowić się, czy mieszkańcy wiedzą czym w ogóle jest segregacja i w jaki sposób się segreguje. Jestem również ciekaw, czy odpady biodegradowalne nie powinny tworzyć odrębnej kategorii – mówi administrator jednego z elbląskich osiedli.
W kwestii śmietników osiedlowych, problem jest o wiele bardziej skomplikowany. Administratorzy będą musieli wybierać między uiszczaniem opłaty firmie, która zajmie się selekcją odpadów, a karą za ich niesegregowanie. Najprostszym rozwiązaniem jest więc ich całkowite zlikwidowanie.
Zniknie problem finansowy, ale z czasem podwórka zamienią się w wysypiska śmieci. Nikt przecież nie będzie nosił przy sobie torby przeznaczonej na nieprzewidziane odpady. Kłopot wydaje się być jeszcze większy, ponieważ wymogi ustawy śmieciowej wejdą w życie w samym środku okresu wakacyjnego. Wtedy rodziny wychodzące na spacery generują o wiele więcej śmieci, niż podczas chłodniejszych pór roku. W taki sposób unikniemy kar finansowych, ale zaczniemy topić się we własnych brudach, których paradoksalnie i tak nikt nie posegreguje.