fot. elblag.net
Czy w Miejskim Przedsiębiorstwie Oczyszczania w Elblągu łamane są prawa pracownicze? Tak uważa nasza Czytelniczka, przesyłając nam dramatyczny list w tej sprawie. Informacjom tym zaprzecza jednak dyrektor MPO Marek Pilichowski. Kto w tym sporze ma rację?
Na naszą redakcyjną skrzynkę przyszedł list od naszej Czytelniczki. Zarzuca ona dyrekcji Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Elblągu łamanie praw pracowniczych.
List przytaczamy w całości:
W piątek 24 mają dyrekcja MPO zorganizowałam obowiązkowe szkolenie dla pracowników pod „przykrywką” obowiązkowego spotkania integracyjnego. Był poczęstunek, a i owszem. Szkolenie obowiązkowe po godzinach pracy (naruszenie prawa pracy - pracownicy nie będą mieli wypłaconych tzw. nadgodzin, ponieważ byli na spotkaniu integracyjnym,obowiązkowym), owe szkolenie dotyczyło nowej ustawy śmieciowej. Dyrektor Marek (Pilichowski – od redakcji) wyraźnie zaznaczył, że każde najmniejsze niedopatrzenie, przeoczenie pracowników odnośnie wywozu posegregowanych śmieci będzie surowo karane poprzez obcięcie pensji, a w efekcie końcowym utraty pracy. Nie ma w tym nic złego, zważywszy, że każdy pracownik winien wykonywać swoje obowiązki z należytą dokładnością i sumiennością, niczym urzędnicy państwowi. Problem polega na tym, że pracownicy nie mają jasno określonych zakresów swoich obowiązków pracowniczych.
Na dzień dzisiejszy, każdy odpowiada za wszystko i za wszystkich - istny bajzel. Pracownicy również biurowi, są przerzucani na tak zwany szlaban, czyli odpowiadają za bezpieczeństwo mienia i odbywają tzw. dyżury na portierni, podnoszenie i opuszczanie szlabanu. Prawo pracy nie zabrania tzw. przerzucania pracowników z jednego stanowiska pracy na drugie, nie dłużej jak na trzy miesiące. Taka metoda jest stosowana w wielu zakładach pracy, jednodniowe rzuty. Jednak rodzi się pytanie. Jak ktoś ma odpowiadać głową za swoje stanowisko pracy, kiedy w tym czasie idzie pełnić dyżur na portiernię a jego zastępca w tym czasie, może nieźle namieszać w jego obowiązkach? Ponadto, pracownicy biurowi po godzinach pracy będą zobowiązani do roznoszenia wszelkiej dokumentacji do swoich klientów, klientów MPO. A co za tym idzie, osiedla domków jednorodzinnych rozsianych w mieście Elbląg, jak i poza granicami tzw. stref Elbląga. A co za tym idzie (kolejne) czas pracy, nadgodziny obowiązkowe nie płatne. Nie jasne jest również rozliczenie kosztów przemieszczania się pracownika po terenie Elbląga i okolic miasta - koszty biletów itp. Czy może w ramach oszczędności na piechotę? Na dzień dzisiejszy zauważam kilka naruszeń prawa pracy, wynagrodzenia, jak i jawnego zastraszania pracowników, pod rygorem zwolnienia ze szczególnym nieuwzględnieniem takiego być może zwolnienia. Nadgodziny pracy w MPO - charytatywne i dobrowolne - szczęście i radość pracodawcy - bezcenne. Jak wytłumaczyć mężowi, że jest obowiązkowe potkanie integracyjne, a nie mam ochoty na nie iść. A muszę…?
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy dyrektora Marka Pilichowskiego, któremu również przesłaliśmy materiał naszej Czytelniczki.
- Zapoznamy się z materiałem i damy na pewno odpowiedź. Już teraz mogę powiedzieć, że w naszej firmie nie są łamane prawa pracownicze. Sam otarłem się o prawo i wiem, co jest prawnie dopuszczalne. Co prawda toczy się kilka procesów przeciwko MPO w sądzie pracy, ale wszystkie sprawy wygrywamy – zapewnia dyrektor MPO.
My czekamy więc na odpowiedź Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w sprawie listu naszej czytelniczki. Kiedy takie stanowisko otrzymamy?
- Jesteśmy w trakcie przetargu na odbiór śmieci, co zajmuje nam dużo czasu. Proszę więc nie naciskać na nas – dodaje Marek Pilichowski.